baner blackw
Czas sztormu Czas transformacji

Długo Mnie nie było.
Miałam sztorm. W moim własnym Oceanie. Pamiętasz ostatni wpis na blogu?
Jeśli nie, to kliknij TUTAJ, drogi czytelniku, bo jego znajomość będzie bardzo ważna, żeby zrozumieć ten wpis.

Napisałam opowieść o sztormie w postaci alegorii śmierci jako przejściu. Przemianie, transformacji.
O, jak niewiele o niej wiedziałam pisząc te słowa kilka miesięcy temu…

Słowa i opisywane nimi obrazy przyniosła mi wyobraźnia, ale co innego wyobrazić sobie coś, a co innego to przeżyć.

Umarłam, drogi czytelniku. A wraz ze mną umarł Ocean Czasu.

Kiedy strach o zdrowie moich Gości kazał mi zrezygnować z przyjmowania osób na floating,
przez myśl mi nie przeszło, co będzie się dalej działo.

Myślałam,że będzie to trwało dwa tygodnie. A tak, pustka w Oceanie trwa już 44dni. Tak, liczę je.

Tak jak w opisywanej opowieści o sztormie, szamotałam się i walczyłam z zakazami RadyMinistrów.
Pisałam do RzecznikaPrawObywatelskich, pytałam o radę prawników. Byłam wulkanem złości.
Jak moi bliscy to znosili, szczerze nie wiem. Miałam to gdzieś, bo najważniejsze dla mnie było to,
żeby walczyć. Kąsać, gryźć, pluć jadem.
Ktoś wzniecił w czasie sztormu tak dużą falę, że miotnęło mną o skały i przebiło serce.

Cierpiałam w tej słonej wodzie w czasie sztormu, chcąc utrzymać się przy życiu.
Były łzy. Taki płacz, że pękają naczynka krwionośne w oczach i później wygląda się jak wampir z czerwonymi oczami.
Był żal dlaczego Rząd pozostawia mnie bez pomocy i czeka, aż mój OceanCzasu umrze z braku zasilającej go energii moich Gości.
Było nie wstawanie z łóżka i nie jedzenie.

Później, jak w opowieści o sztormie, mój rozum wpadł na pomysł „oszukania” losu.
Uznałam,że poddaję się, nie piszę nic na blogu, nie wstawiam postów na facebooku.
Zaczekam, przeczekam, albo i nie. Niech się dzieje wola Nieba – z nią się zawsze zgadzać trzeba.
Ale instynkt przetrwania się włączył, bo trzeba spłacać zobowiązania. Trzeba załatwiać możliwości odsunięcia spłat, niższe raty itp.
Być może u innych to kwestia jednego telefonu,ale ja musiałam się nagimnastykować.
I znów byłam w chaosie Sztormu. I znów walczyłam jak umiałam najlepiej. Chociaż już serio miałam tego dość.

Już nawet float nie sprawiał mi przyjemności.

Przestałam floatować, czynności do zrobienia w firmie planowałam tak,żeby jak najrzadziej tam przychodzić.
Nie mogłam patrzeć na uschniętego kwiatka i zacieki z osadzającej się soli. Nie wychlapywanej przy floatowaniu przez takich Gości jak Ty, drogi czytelniku.
Osadzającej się, bo ciepła solanka paruje. Czyli wysycha.
OceanCzasu umarł, a Ja wraz z Nim. Bez Mojej i Twojej energii to miejsce wysycha.

Opadałam w wodzie w czasie sztormu na dno. Pozbawiona sił i z ulatującym ze mnie życiem. Trwało to jakiś czas.
Im dłużej, tym mniej czułam ból straty. Tym piękniej było wokoło. Chodziłam na spacery do lasu i parków.
Śpiewałam piosenki i byłam dość odrealniona.
Trudno,żeby ktoś był realny wewnętrznie umierając i to na własne życzenie.

Na deszcz czekałam długo. Jak na zbawienie. Nie wiedziałam dlaczego. Czułam jego zapach w powietrzu choć inni go nie czuli.
Wczoraj na spacerze z psem spotkałam ciekawą postać, ale o Tym jeszcze napiszę, natomiast modliłam się o deszcz.
No i jest. Piękny, prawda? Mam nadzieję,że jeszcze popada. Bo odżywam przy tym jak zasuszona roślinka.

Odżywam na Nowo. Tak jak i OceanCzasu odżyje. Jak? Jeszcze nie wiem.
Ale skoro wróciłam Ja, wróci i świdnicki floating. Wiem jak bardzo teraz jest i będzie potrzebny.
A, co będzie dalej? – nie wiem. I jest to piękne.
Bo wiesz co, drogi czytelniku? Jak już umarłam to nie muszę barć się śmierci. To tylko przemiana. Transformacja.

Jestem ciekawa Twojej transformacji – czy nastąpiła, w jakiej jest fazie. Jeśli chcesz mi o tym opowiedzieć, to śmiało do Mnie pisz.
Być może będzie to początek pięknego przeistoczenia się w pełniejszą wersję Siebie? A jak już OceanCzasu wróci na dobre to obiecuję pomóc Ci i prowadzić Cię poprzez sesje floatingowe do pełnego uwolnienia emocji i wyjścia do Światła.

Dziękuję, że czytasz. Jeśli popłynęły łzy, drogi czytelniku, to wiedz, że mi też.
Twoja miłość do floatingu daje mi wspaniałe życie. Gdyby nie Ty, OceanuCzasu by nie było. Dziękuję.
Karolina